Menu Zamknij

Kilka codziennych nawyków pomoże racjonalnie gospodarować wodą

Anna Fijas

Rozmowa z Anną Fijas, kierownikiem projektów w Stowarzyszeniu Gmin Polska Sieć „Energie Cités”, członkinią grupy eksperckiej Urząd-Biznes-Nauka-Społeczeństwo, utworzonej w ramach Projektu LIFE EKOMAŁOPOLSKA dla Klimatu i Energii.

Zmiany klimatu stawiają przed nami wyjątkowe wyzwania jeśli chodzi o gospodarkę wodną. Z jednej strony już borykamy się z suszą, z drugiej – prognozy mówią o nasileniu się gwałtownych zjawisk atmosferycznych, w tym ulewnych deszczy. Które zjawiska są szczególnie dotkliwe dla mieszkańców Małopolski?

Jeśli chodzi o wpływ zmiany klimatu na zasoby wodne – zarówno susze, jak i nawalne deszcze, dotkliwie dają się we znaki mieszkańcom naszego kraju, w tym także mieszkańcom Małopolski.

Część małopolskich gmin musiała tego lata wprowadzić ograniczenia dotyczące używania wody. Zakazano m.in. podlewania ogródków, mycia samochodów i napełniania basenów. Pojawiły się także zapowiedzi kar:  nawet 5 tys. złotych za nieodpowiednie korzystanie z wody. Także rolnicy kolejny już rok narzekają na mniejsze plony w związku z letnią suszą.

Według Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, w naszym kraju do lat 80. susze występowały mniej więcej co 5 lat, natomiast w ostatnim czasie dochodzi do nich już co ok. 2 lata. Jednak niski stan rzek, który występuje w tych okresach, jest nie tylko skutkiem braku opadów latem, ale także zdecydowanie mniejszej ilości śniegu zimą, czy też deszczu w porze wiosennej. Wskutek tego zasoby wód gruntowych zasilających rzeki nie ulegają odnowieniu.

Wprawdzie w Małopolsce susza występuje na mniejszym terenie niż np. w Wielkopolsce, nie znaczy to jednak, że możemy traktować wodę jako zasób niewyczerpalny. Wręcz przeciwnie – już teraz musimy zmienić swoje codzienne zachowania, gdyż poprzez lekkomyślność i zwykłe marnotrawstwo możemy zasadniczo pogorszyć naszą sytuację.

Mieszkańcy Małopolski o wiele częściej niż na susze narzekają jednak na ekstremalne deszcze, wichury i podtopienia. Jednym z powodów tych negatywnych zjawisk jest efekt miejskich wysp ciepła: temperatura w miastach jest o kilka stopni wyższa niż na terenach z nimi sąsiadujących, co sprawia, że burze kumulują się i są bardziej gwałtowne właśnie w miastach.

Tereny zurbanizowane charakteryzują się ponadto niewielkim stopniem zagospodarowania wody opadowej i roztopowej – spływa ona po zabudowanych powierzchniach (drogach, placach itp.), po czym trafia bez wcześniejszego oczyszczenia do wód powierzchniowych jako ściek opadowy, który często jest znacznie bardziej obciążony szkodliwymi substancjami (w tym związkami ropopochodnymi) niż ścieki komunalne. W związku z ograniczeniem retencji i brakiem możliwości odprowadzenia znacznych ilości wody pojawiającej się w czasie długotrwałych i obfitych opadów, następuje przeciążenie systemów kanalizacyjnych, w wyniku czego dochodzi do lokalnych podtopień, spiętrzania poziomów wód, zalewania piwnic i ulic, a także utrudnień komunikacyjnych. Na terenach miejskich, charakteryzujących się zabudową powyżej 75%, ponad połowa wody tracona jest bezpowrotnie. Zmniejszające się zasoby wodne dostępne dla miast związane są nie tylko ze zmianami klimatu, ale także z niewłaściwą gospodarką wodną, zanieczyszczeniem wód czy nieefektywnym wykorzystywaniem wody, szczególnie na potrzeby produkcji żywności.

Jak w tym kontekście planować racjonalną gospodarkę wodną na poziomie samorządów, instytucji, firm?

Najskuteczniejszą odpowiedzią na problemy związane z suszą jest retencja, czyli  zdolność do przechwytywania, gromadzenia i magazynowania, odpowiedniej ilości wody. Retencja kojarzy nam się najczęściej ze zbiornikami wodnymi, czyli retencją sztuczną. Najlepszy efekt można jednak uzyskać stosując retencję naturalną.

Na terenach rolniczych warto stosować np. retencję korytową, polegającą na zatrzymaniu wody w ciekach wodnych, kanałach i rowach melioracyjnych. Dzięki budowie i odbudowie urządzeń piętrzących, spowalnia się spływ wód, zwiększając retencję w korycie rzecznym. W efekcie wzrasta poziom wód gruntowych, poprawia się mikroklimat i bioróżnorodność.

Wracając do pytania, konieczne jest lepsze zagospodarowanie wód opadowych, w tym systemów małej retencji, budowa dużych zbiorników retencyjnych oraz zabezpieczeń przeciwpowodziowych, a także regulacja rzek i innych cieków wodnych w celu zmniejszenia zagrożenia przeciwpowodziowego. Chodzi o to, by zatrzymywać i retencjonować wodę, gdzie tylko się da. W miastach znakomite efekty przynoszą ogrody na dachach, łąki kwietne (tak na marginesie: hektar łąki koszonej pochłania 3,8 tony CO2 rocznie, a hektar łąki kwietnej – 7 ton), ogrody deszczowe, a także budowa zbiorników przechwytujących, opóźniających odpływ wody, takich jak kolektory podziemne.

W celu zapobiegania powodziom i podtopieniom konieczna jest współpraca samorządu z  Państwowym Gospodarstwem Wodnym Wody Polskie w zakresie inwestycji przeciwpowodziowych w zlewniach zagrożonych podtopieniami – takich jak przebudowa koryt rzek albo przesunięcie wałów przeciwpowodziowych.

Na co powinniśmy zwracać uwagę jako zwykli ludzie, mieszkańcy domów i osiedli?

Z badań wykonanych przed dwoma laty w Małopolsce wynika, że to właśnie zanieczyszczenie środowiska i powiązane z nim bezpośrednio negatywne zjawiska pogodowe plasują się, zdaniem Małopolan, na szczycie hierarchii problemów współczesnej cywilizacji. Dystansują nawet zagrożenia będące skutkiem nierówności ekonomicznych czy agresji zbrojnych.

Czy jednak ta świadomość przekłada się na konkretne zachowania i nasze codzienne wybory? Aby poprawić bilans wodny, nie wystarczą działania samorządów czy organizacji. Zachowania oraz nawyki mieszkańców także muszą ulec zmianie. Każdy z nas zużywa około 90-150 litrów wody dziennie, przy czym największe zużycie występuje zazwyczaj latem.

Używając deszczówki do podlewania ogrodu czy też spłukiwania toalet (każde spłukanie to około 5-10 litrów), można zaoszczędzić około 70-80 litrów wody. Wybierając prysznic zamiast kąpieli w wannie ograniczamy zużycie nawet o 90 litrów wody. Nienaprawiony, przeciekający kran w domu może powodować utratę nawet 5 000 litrów wody rocznie. Ograniczenie i zoptymalizowanie wykorzystywania wody w gospodarstwie domowym nie musi wiązać się z dodatkowymi wydatkami, lecz często po prostu ze zmianą naszych nawyków.

Istnieją także rozwiązania, które wymagają dodatkowych nakładów finansowych, jednak w perspektywie czasu pozwolą na uzyskanie znacznie większych oszczędności. Najprostszymi działaniami, które może zastosować każdy z nas, aby ograniczyć zużycie wody, są przede wszystkim:  wspomniane wcześniej korzystanie z prysznica zamiast wanny (generuje bardzo duże oszczędności, rzędu 25% – jeśli przemnożymy to przez 3,3 mln mieszkańców Małopolski, pozytywny efekt stanie się naprawdę odczuwalny). Także zmniejszanie strumienia wody do niezbędnego minimum, zakręcanie kranu podczas mycia zębów czy golenia się, mycie naczyń w zmywarce (najlepiej oszczędnej) kiedy jest ona maksymalnie pełna, stosowanie ekonomicznych programów w pralce i zmywarce czy też podlewanie roślin i ogródków deszczówką to kolejne przykłady racjonalnego gospodarowania wodą na co dzień. Można tu skorzystać z programów WFOŚiGW takich jak Moja Woda, które współfinansują zadania związane ze zbieraniem deszczówki w budynkach jednorodzinnych. Warto na bieżąco naprawiać wszystkie  nieszczelności pojawiające się w domu, które również generują duże straty wody, a tym samym  straty finansowe.

Zmiana tych kilku nawyków w życiu każdego z nas wpłynie pozytywnie nie tylko na oszczędności finansowe, ale także na klimat i środowisko. Do osiągnięcia zrównoważonego rozwoju potrzebna jest bowiem aktywna postawa i zaangażowanie każdego mieszkańca.

Artykuł powstał w ramach działania C5 projektu LIFE EKOMALOPOLSKA „Wdrażanie  Regionalnego Planu Działań dla Klimatu i Energii dla województwa małopolskiego” (LIFE-IP EKOMALOPOLSKA / LIFE19 IPC/PL/000005) dofinansowanego ze środków programu LIFE Unii Europejskiej oraz NFOŚiGW.

Podobne wpisy